2. Łapiesz dołek, kiedy patrzysz na tę rzecz.
Bo jest już za mała i ciągle przypomina Ci o nowych kilogramach – albo przeciwnie, jest za duża i kiedy ją przymierzasz, czujesz się jak w worku, bo nie podkreśla atutów Twojej sylwetki. A może jest to prezent od wrednej koleżanki, z którą nie masz już kontaktu albo ubranie, które przypomina Ci o czasach złamanego serca? Warto powiedzieć: żegnaj i poczuć się lepiej.
3. Nie możesz jej przymierzyć
Nie możesz nawet sprawdzić jak na Tobie leży, bo po prostu nie da się jej założyć – jest za ciasna, za krótka, za bardzo krępuje ruchy, skurczyła się w praniu. Pewnie – być może kiedyś to się zmieni, ale jeśli nie masz takiej pewności – czy naprawdę warto przez ten czas martwić się tym, że posiadasz rzeczy, które są Ci właściwie bezużyteczne?
4. Już siebie w tej rzeczy nie widzisz.
Być może kupiłaś/eś coś pod wpływem impulsu – mamy nawet dobry przykład, by Cię pocieszyć: wiele kobiet po obejrzeniu 3 sezonu Sexu w wielkim mieście, postanawia kupić sobie wielką, tiulową spódnicę w stylu Carrie. Po krótkiej ekscytacji niejedna z nas orientuje się, że to mało praktyczny trend, a spódniczka tylko zajmuje w szafie mnóstwo miejsca. Nie martwmy się, ktoś na pewno kocha tiul bardziej od nas i ją kupi!